Motto tygodnia


Motto tygodnia:
Tak to już bywa, że kiedy człowiek ucieka przed swoim strachem,
może się przekonać, że zdąża jedynie skrótem na jego spotkanie.

— John Ronald Reuel Tolkien
Dzieci Hurina


piątek, 10 lutego 2012

Królestwa Lhon - Vhentis

 Spośród wszystkich grup etnicznych Lhon to właśnie o Vhentytach znajdziemy najstarsze wzmianki w kronikach Aevinów Brzasku. Powód tak częstych napomknięć jest dość prozaiczny – Vhentis i Ayvin N’Issath koegzystowali na terenach północno – wschodniej Aerdy od setek lat, a z plemionami północnej, w zależności od humorów wodzów czy, w mniejszym stopniu, urodzaju danego roku, przyszło im toczyć zaciekłe bitwy lub prowadzić ożywiony handel. Vhentyci na terytorium podległym Aevinom akceptowali mniej lub bardziej formalne zwierzchnictwo Narettosh, czyli Starszych Braci w vhentici, w zamian za bezpieczeństwo granic, dostęp do technologii i szeroką autonomię. Zawsze bowiem ludy Vh. cieszyły się mniejszą lub większą niezależnością – czy to w zakresie własnego prawa i sądownictwa, armii czy nawet ziem oddanych w lenno, formalnie oczywiście suwerennych. Powód aevińskiej hojności i tym razem okaże się prosty – zajęci wzajemnymi przepychankami feudałowie nie potrafili na dłużej zjednoczyć się pod sztandarem jednego, silnego władcy, co było cesarzom Issatheu i późniejszego Ythinneu szczególnie na rękę. Za to na wschodzie od Gór Miecza Vhentis stworzyli kilka stabilnych monarchii, wszystkie padły jednak pod ciosami Nnu.
 Sytuacja jednak zmieniła się diametralnie mniej więcej w latach narodzin przyszłych cesarzy – Dhala i Mayalla – kiedy to coraz silniejszy napór ludów Nnu spowodował migracje plemion Vh. z północy Aerdy. Napływ ludności na niespotykaną dotąd skalę zmienił proporcje w populacji Cesarstwa i w konsekwencji poskutkował wśród coraz to liczniejszych Vhentytów tendencjami do faktycznego uniezależnienia się od Aevinów. W kilka lat po śmierci cesarza Verusa podzielono Imperium na cztery krainy: po jednej dla nowych władców – bliźniąt, oraz po jednej dla dwóch najbardziej charyzmatycznych przywódców Vh. – wywodzącego się z rodu władców od pokoleń zamieszkujących tereny Ythinneu Thura oraz wodza jednego z najliczniejszych nowoprzybyłych plemion Iyara. Thur od początku zabiegał o pokojowe rozstrzygnięcie kwestii terytorialnych (sporne było jedynie terytorium przy ujściu rzeki Cyai), natomiast Iyar po zrazu łagodnych deklaracjach nieoczekiwanie zaczął rościć sobie prawo do posiadłości u podnóży Gór Miecza znajdujących się daleko na południu od pierwotnie ustalonych granic. Nowomianowany monarcha Iyarassy chciał wykorzystać konflikt spadkobierców Imperium Brzasku z Nephantyjczykami, by objąć we władanie słynne cesarskie kopalnie złota i srebra. Syn cesarza Verusa nie miał jednak zamiaru oddać dziedzictwa, szybko zawarł rozejm z Iphus. I tak, wobec obopólnej utraty zaufania i nieustępliwości w pertraktacjach, rozgorzała wojna między Aevinami z Mayalleu i ludźmi z Iy., która trwa w niestygnącej zaciekłości do dziś.

 Vh. to od Zarania lud politeistyczny – ich bóstw nawet nie sposób zliczyć. Siły natury czy abstrakcyjne pojęcia posiadają swoje spersonifikowane odzwierciedlenie w sferze sacrum, a do rangi bogów urastają bohaterowie, zdolni stratedzy, uczeni, a czasem nawet matki tychże – oczywiście jeżeli udało im się zrodzić wielu wybitnych Vhentytów. Każde plemię, a nierzadko i miasto, posiada własny panteon - z jednej strony szczyci się swoimi bóstwami i podkreśla swoją odrębność, z drugiej można zaobserwować szczególną giętkość systemu wierzeń, toteż i Vhentyci są bardzo tolerancyjni dla innowierców, o ile ci skłonni są zaakceptować vhentycką teologię. Mieszkańcy sąsiednich krain i goście z całej Aerdy dość często mówią z politowaniem o systemie religijnym ludów Vh., jednakże w odpowiedzi vhentyccy wierni wnet pytają: czyż nie każdy człowiek, który znacząco wpływa na los innych nie jest swego rodzaju bogiem? Dlaczego mielibyśmy okazywać mu mniejszą cześć niż wy waszym bogom z zamierzchłych czasów? My naszych bogów widzieliśmy i dotykaliśmy!

 Dwa współcześnie istniejące państwa Vh. są w gruncie rzeczy zlepkiem terytoriów władanych przez feudałów - hrabiów, margrabiów, diuków i komesów. Drabina feudalna potrafi kształtować się w sposób dość skomplikowany – czasem dany możnowładca jest lennikiem innego z tytułu jednych ziem, a zwierzchnikiem z tytułu drugich – jednakże zawsze na szczycie znajduje się król – suzeren lub hegemon. Północne Thurisha pod względem feudalnym jest bardziej przejrzyste, a król-suzeren jest seniorem jedynie bezpośrednich wasali. W południowym Iyarassa hegemon nie jest li tylko honorowym zwierzchnikiem wspólnoty, jak u sąsiadów z północy, lecz realnym właścicielem całej krainy. Butnych i zachłannych władców latyfundiów musi trzymać silną ręką, nieustannie dowodząc swojej supremacji i autorytetu. Pod pewnym względem wojna spadkobierców Iyara z synami Mayalla jest zjawiskiem korzystnym dla spójności i swoistym stabilizatorem państwa.

 Tytuły feudalne przechodzą w pierwszej kolejności na brata, w drugiej na syna włodarza, jednakże feudałowie mają prawo do wskazania swego następcy jeśli sami zdecydują się odejść – w rytualnym samobójstwie lub pozorowanym pojedynku. Wobec wszechobecnej poligamii i dość luźnego podejścia do instytucji małżeństwa nierzadko ubiegających się o tron jest wielu, a i proweniencja pretendentów chwilami niejasna, także często o prawie do dziedziczenia decydują zawody – na śmierć i życie, we wszelakiej formie.

Kalyeni N'Vayu D'Nae
Kroniki Wschodniej Aerdy, czyli Opowieści o Krwi, Głębi i Słońcu
Mocnemu Cesarzowi Allainowi dedykowane
wyciąg z Księgi III, Rozdziału VII
rok 917 Ery Podniesienia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz