Motto tygodnia


Motto tygodnia:
Tak to już bywa, że kiedy człowiek ucieka przed swoim strachem,
może się przekonać, że zdąża jedynie skrótem na jego spotkanie.

— John Ronald Reuel Tolkien
Dzieci Hurina


wtorek, 31 stycznia 2012

Wygnanie

  Twarz skryta w grzywie wierzchowca.
  Cwałowali przez równinę. Wiedzieli, co zależy od powodzenia ich misji. Honor przyjaciół walczących w głównym starciu. Życie żon i córek w pobliskim obozie. Los niedorosłych synów. Stad i przygotowanych do siewów pól. Odnalezionej po wiekach ojczyzny.
  Zachodzące słońce poniosło ich ponad strumieniem. Czerwień promieni myliła wzrok. Nmulu nie był pewny – rzeką płynęła woda czy krew? Bóg udawał się na spoczynek za horyzontem, na niebo wzeszły Jego trzy Córki. Wszystkie w pełni, spowite skradzionym blaskiem. Obserwowały.
  Nmulu i jego Jeźdźcy Nieba doprowadzali tnewu na skraj wytrzymałości. Widzieli w oddali Nudrańczyków oskrzydlających Armię Królów. Szybko. Za szybko. 
  W jego duszy nie zawitał strach. Lękał się zbyt wiele razy. Kolejna ojczyzna stracona. Umarli zostawieni bez pochówku na obcej ziemi, ściągnięte z siodeł kobiety rodzące synów. Zmieniające się co dzień krajobrazy. Tylko Niebo zdawało się wieczne i niezmienne.
  Choć zdawało się to niemożliwe, przyspieszyli. Hodowane do błyskawicznych manewrów rumaki nie protestowały. Wiedziały, że one także noszą przekleństwo Matki.
  Dotarli na umówioną pozycję. Czekała na nich druga połowa oddziału. Wymieniwszy gesty z dowódcą Nmulu upewnił się, że i oni nie zostali dostrzeżeni. Ruszyli – tym razem powoli. Uspokajali oddechy. Sto uderzeń ludzkich i zwierzęcych serc. Modlili się cicho do Niebios. Ziemia wygnała ich przodków, nie wysłucha wołań.

Niezliczone Dzieci,
obdarujcie nas zielenią traw.
Groźne Córki,
dajcie pewną dłoń.
Potężne Słońce,
nie porzucaj nas.
Wielkie Niebo,
daj nam zwycięstwo.

  Tnewu przestały charczeć. Pora napiąć łuki.
  Dotąd potyczki Nudranu i Nephantu przebiegały według utartego schematu. Po początkowej wymianie strzał i oszczepów następowało bezpośrednie starcie nieposkromionych, ciężko opancerzonych synów Nephantu i bezlitosnych, zabójczo zwinnych Nudrani. Zazwyczaj albo Armia Królów uginała się pod silnymi ciosami Ludu Opiekuna i dochodziło do jej oskrzydlenia, po czym otoczenia i w konsekwencji do całkowitego unicestwienia, albo to fioletowoskórzy, nie mogąc przedrzeć się przez mur żelaznych ciał, zmuszani byli do odwrotu. Tym razem stało się coś, czego Nudrańczycy nie mogli się spodziewać – to ich tyły były zagrożone, do tego w chwili, gdy już pewni tryumfu wysłali znaczną część sił na flanki wroga.
  Pierwsze z istot padły ze zdziwieniem na twarzach. Wśród Nudrańczyków zapanował zamęt. Nie było jednak co liczyć na łatwe zwycięstwo – wnet nad gwarem bitwy zaczęły wznosić się niskie głosy dowódców. Polecenia Jeźdźców Niebios były jasne – nie pozwolić przeciwnikom się zorganizować, słać płonące strzały w miejsca, skąd rozchodzą się rozkazy. Oddział Nudrańczyków na wschód od Nmulu otrząsnął się z zaskoczenia i zwierał szranki. Nmulu dał znak Szamanom – ogień, którym płonęły strzały Vjo rozjaśniał wielokrotnie, a płomień rozprzestrzeniał się w mgnieniu oka. Wiedział, że magicznie rozniecony żar nie zrani istot – nie o to chodziło. Dzięki niemu konni łucznicy mieli doskonałą widoczność i mogli z łatwością kontynuować atak; wiedzieli też gdzie znajdują się oficerowie Nudrańczyków. Ogniste cienie i dym uczyniły z czarnoskórych jeźdźców zjawy ukryte w czerni nocy. Jak bronić się przed kimś, kogo nie sposób zobaczyć?
  Nmulu widział swoich pobratymców siejących zaciekle śmierć wśród Nudrani. Siostrzeniec Myetomo strzelał z ziemi – jego tnewu padł od oszczepu. Kuzyn, młody Lmobi, podjechał zbyt blisko wroga i zginął rażony rzuconym toporkiem. Nmulu spostrzegł nudrańskich czarowników usiłujących ugasić magiczny ogień. Jeden z potwornie szybkich Nudrańczyków wybił się z szeregu, dobiegł do Jeźdźców i zabrał ze sobą w objęcia śmierci pięć dusz. Masakrę zakończyło ustawienie przez fioletowoskórych potężnych pawęży chroniących przed pociskami. Spodziewał się tego. Kolejny sygnał. Nad wrogą armią gwiazdy i księżyce zajaśniały ze zdwojoną mocą. Czarnoskórzy wojownicy jak jeden mąż zeszli z wierzchowców. Rozpoczynała się decydująca część bitwy.
  Tnewu były dla Vjo czymś więcej niż tylko udomowionymi zebrami krzyżowanymi od pokoleń z końmi. Były braćmi, towarzyszami niedoli. W czasie bitwy jednoczyły się ze swoimi panami duchem i umysłem. Tej nocy tnewu musiały umrzeć i wiedziały o tym, gdy ruszały na komendę swoich panów ku obronnym formacjom Nudrani. Za nimi z wojennymi okrzykami na ustach biegli Jeźdźcy Niebios.
  Armia Królów dzielnie broniła swoich skrzydeł i konsekwentnie przedzierała się przez centrum. Jedyną nadzieją Ludu Opiekuna była ich jazda. Wysłana wcześniej w celu okrążenia wroga, na dźwięk rogów natychmiast zawróciła i pogalopowała ku tyłom swojej armii. Kawalerzyści napotkawszy ścianę ognia zatrzymali się w niedowierzaniu i rozpaczliwie próbowali pomóc wojsku na flankach. Płomienie mieszały się z wodą wezbranej Anurai.
 Tnewu uderzyły w szyki Nudrańczyków rozbijając je doszczętnie. Nmulu i jego bracia parli naprzód, rąbiąc wśród przeraźliwego kwiku koni i smrodu palonych ciał. Cięli i kłuli swoimi mieczami najszybciej jak potrafili – by znów skorzystać z momentu zaskoczenia i dotrzeć ku sprzymierzeńcom z Armii Królów. Pchnięcie z półobrotu. Blok tarczą. Zatrząsł się i niemal przewrócił od ciosu dwuręcznego topora. Kopnięcie w krocze. Finta. Szybkie cięcie w tętnicę szyjną. Rozwścieczony Mbayu zmiażdżył konającemu Nudrańczykowi kopytem czaszkę. Krew i odłamki kości zabryzgały Nmulu twarz. Usłyszał skrzek.
  Skrzydlata śmierć spadała z przestworzy. 
  Aevinowie Nowiu, dosiadający podniebnych monstrów pikowali ku Nudrańczykom, niosąc ze sobą chaos i zniszczenie. Nmulu dostrzegł jak oszczepy Nudrani bezbłędnie sięgają celu i wielu ayvinów ginie ściągniętych z gadzich wierzchowców. Rogi zaczęły grać odwrót, ale cóż z tego, skoro nie ma którędy uciekać? 
  Nudrani okazali się godnymi przeciwnikami i nie ustępowali pod ciosami czarnoskórych. Na każdego z zabitych Nudrańczyków przypadało dwóch Jeźdźców Niebios. Im bardziej beznadziejna była sytuacja Niepokonanych, tym zacieklej walczyli. Odpierali ciosy z powietrza, zbijali pchnięcia vjoańskich włóczni, przyjmowali cięcia nephantyjskich mieczy, przypuszczali groźne kontrataki. Mimo to powoli wykrwawiali się.
  Nawet i najdzikszy tnewu pada w końcu u stóp Jeźdźca. 
  Ostatni z Nudrańczyków spostrzegłszy, iż ludzie Nmulu chcą ich wziąć żywcem, na zawołanie dowódcy podcięli sobie gardła. Tak dobiegła końca Siódma Bitwa nad Anurai. Pierwsza batalia w historii Aerdy zakończona druzgocącą klęską Nudranu.
  Nmulu nie radował się z wiktorii. W swoim życiu widział zbyt wiele śmierci. Bóg wschodził nad widnokręgiem. Senne Córki udawały się na spoczynek.
  W domu czekały pola do obsiania – pierwsze dla jego ludu od setek lat.
  Strumieniem płynęła krew.

niedziela, 29 stycznia 2012

Ayvin N'Issath - Aevinowie Brzasku

 Niegdyś wielkie państwo Aevinów Brzasku – Issatheu  (Cesarstwo Brzasku) – rozciągało się nad całym wschodnim wybrzeżem Aerdy. Południowe granice imperium zdobyły jasnoskóre ludy Aunora, Skaagrai zbudowali potężny chanat napierający na centrum państwa,. Na północy względnie najdłużej utrzymała się potęga Issatheu, lecz i tu w końcu nastąpił podział na Dhaleu i Mayalleu, wtedy również podporządkowane ludy Vhentis, z powodu napływu pokrewnych plemion z północnowschodnich i północnych wybrzeży Aerdy (uciekających przed bojowniczymi plemionami Nnu), założyły niezależne państwa. Niemałą rolę odgrali także Ayvin N’Ienna, podbijając i kolonizując tereny Ioas, Sari, Xuri oraz Aushi. Mimo, iż z maksymalnego terytorium Cesarstwa Brzasku pozostała w ręku Ayvin N’Issath około ¼, ich dorobek kulturowy silnie rezonuje wśród ludów niemal całej Wschodniej Aerdy. Podział Issatheu rozpoczyna we wschodniaaerdańskiej chronologii Erę Podniesienia.

 Aevinowie Brzasku sami dzielą się na dwie grupy etniczne – północną i południową. Do tej pierwszej należą mieszkańcy Mayalleu i Dhaleu, do drugiej Aayanea, Cunea i Oenna. Przedstawiciele północnego terytorium sami siebie nazywają Ythinna – oznacza ‘biali’, południowego zaś Veinna, co oznacza ‘śniadzi/srebrni’. Ythinna są nieco mniejsi, lecz bardziej krępi od Veinna; uważają się również za lepiej zorganizowanych i roztropnych. Ich południowi bracia są radośniejsi, z chęcią poddają się wielogodzinnym dysputom. Oenna i Cunea były niegdyś jedną prowincją Vefenni - oddzieliły się z powodu odmiennej wizji nowego państwa.

  Państwa Aeavinów Brzasku to związki miast-państw (najczęściej nadmorskich) i podległych terytoriów. Kraje Veinna mają charakter konfederacji pod przewodnictwem wojskowym wodza zwanego Strategiem (Aayanea, Cunea) lub Etnarchą (Oenna). Obierani jednomyślnie kadencyjni stratedzy w czasach pokoju odpowiadają jedynie za organizację armii i jej finansowanie, pozostałe decyzje o charakterze ogólnoterytorialnym podejmuje zgromadzenie wszystkich uprawnionych miast-państw. Oennański Etnarcha posiada dużo szersze kompetencje oraz wybierany jest dożywotnio. Zarządem miast-państw zajmują się Archontowie.

 Cesarze Mayalleu i Dhaleu uważają się za potomków i spadkobierców władców Issatheu. Posiadają rozległą władzę na całym terytorium, lecz pozostaje szereg spraw właściwych tylko prefektom prowincji i prokuratorom miast. Miasta Aion i Dyue mają charakter terytoriów autonomicznych – możnowładcami tych ziem są legaci. Zwyczajowo cesarz mianuje nowych władców gdy jest to konieczne lub gdy tego sobie zażyczy, tytuł legata, prefekta i prokuratora bowiem przechodzi na ich pierworodnego syna z mocy prawa. W razie wygaśnięcia rodu cesarskiego w bezpośredniej linii męskiej, cesarzem zostaje mężczyzna z bocznej linii (np. brat, bratanek, siostrzeniec, kuzyn) lub ostatecznie kobieta z bezpośredniej lub pośredniej linii, w zależności od stopnia pokrewieństwa ze zmarłym cesarzem. W bibliotekach cesarstw znajdują się dokładne drzewa genealogiczne aż do początków Issatheu, nie zdarzyło się więc jeszcze, aby zabrakło kandydata na cesarza. Był natomiast czas, gdy kandydatami na tron byli dwaj bracia bliźniacy – ich matka, cesarzowa, zmarła w czasie porodu i zaszła potrzeba wyciągnięcia ich z łona rodzicielki. Po zabiegu nikt nie pamiętał, który z chłopców przyszedł na świat pierwszy. Już w pierwszych latach ich życia, gdy przyszli cesarze rośli na zdrowych i zdolnych mężczyzn, postanowiono dokonać nieuniknionego podziału terytorium Ythinneu (Cesarstwa Bieli) na Dhaleu i Mayalleu – Cesarstwo Dhala i Cesarstwo Mayalla, od imion pierwszych władców. Pełny tytuł cesarzy to Eu Ythinn N’Issath Ayd N’Dhal/Mayall tj. Biały Cesarz Brzasku Syn Dhala/Mayalla. 

Kalyeni N'Vayu D'Nae
Kroniki Wschodniej Aerdy, czyli Opowieści o Krwi, Głębi i Słońcu
Mocnemu Cesarzowi Allainowi dedykowane
wyciąg z Księgi II, Rozdziału I
rok 917 Ery Podniesienia

czwartek, 26 stycznia 2012

Ciekawość cz. I

  Tnei’Idu nie przepadali za podróżowaniem bez Innych. Wiązało się to z pewnym niepokojem… Samotnością. Tym razem jednak ciekawość zwyciężyła.
   Głosy nieustannie powtarzały, że nie powinni. Ostrzegały. Groziły. Ale oni musieli zobaczyć tę jaskinię. W końcu Rozkwit zdarzał się tylko raz na trzysta cykli, a oni wyczekiwali tej chwili od bardzo, bardzo dawna.
   Głód piękna nieraz przysporzył im kłopotów. Raz nawet Głosy zastanawiały się czy Tnei’Idu nie stanowią zagrożenia dla Jaźni. „Ich wścibstwo udziela się także Innym” – grzmieli. Bzdury! Czyż niepowstrzymana chęć poznania nie jest w istocie zaletą? Na szczęście Głosy postanowiły wtedy odwlec Uśpienie Tnei’Idu. Nie byli pewni czy ucieczka i tym razem ujdzie im na sucho. Czy lękają się kary? Nie. Przecież prędzej czy później wszyscy Xanoi musieli przejść przez rytuał Uśpienia. Nie obawiali się utracić kilkuset cykli życia. W końcu dziś mieli zobaczyć Rozkwit.
   Podróżowali korytarzami. Coraz głębiej i głębiej, w kierunku gorących trzewi Urcu. Głosy w pewnym momencie aż krzyczały w ich śródżyciu, lecz Tnei’Idu cierpliwie czekali. Już niedługo. W końcu zrezygnują.
   Zmieniali barwy. Dostosowywali temperaturę do otoczenia. Wydłużali kończyny. Niepewna wspinaczka. Mocny, trójpalczasty chwyt. Mknęli przylepieni do sklepienia. Raz nawet przekradli się niezauważeni obok patrolu Ys - głupie gadziny wzięły ich za stalaktyt. Nic nie stanie im na drodze. Byli Xanoi. Podziemie należy do nich
   W pierwszej chwili nie spostrzegli, że już dotarli. W swoim życiu przechodzili przez wiele niewiarygodnie wielkich jaskiń – zdolnych pomieścić rozległe kompleksy Jaźni czy rojne gadzie metropolie. Jednak ta była inna – kopuła była gładka, a podłoże pełne przedziwnych geometrycznych ścieżek. W pamięci Jaźni odnaleźli ich imiona. Romb. Elipsa. Trapez. Jak ktoś mógł wymyślić tak idiotycznie brzmiące nazwy? Lecz to nie sam kształt wzorów ich zaskoczył, a to, co je wypełniało. Jaśniejąc.
   Zmienili swoje oczy i dostrzegli. Cała jaskinia kwitła.
  Vor’koela. Gwiazdy Mroku. Kwiaty, które zakwitają tylko na parę chwil w życiu Xanoi… Zimnoniebieska, pulsująca światłość. W pieczarze, której dokładne obejście zajęłoby Tnei’Idu dwa, może trzy wzejścia. Najprawdziwszy Rozkwit. Warto było. Niech ich Uśpią, niech przeniosą na łono Jaźni, nawet umieszczą w innym ciele. Tkwiący w bezruchu Tnei’Idu czuli, iż przed niezliczonymi cyklami obudzili się właśnie dla tej chwili.
   Coś było nie tak.
  Delikatne wibracje powietrza czy strumienie myśli wysyłane przez Tnei’Idu zawsze powracały. Dzięki temu nie musieli polegać na niepewnym wzroku i mogli bezbłędnie poruszać się po bezkresnych, nieznających słońca ani księżyców połaciach Podziemia. Mimo to jedno miejsce w jaskini było dla nich pustką. W Xanoi obudził się prastary, instynktowny lęk. Jednak i tym razem zwyciężyła ciekawość. Zaczęli ostrożnie skradać w kierunku niewytłumaczalnej próżni.
   Kiedy Tnei’Idu zrozumieli, że czerń przemieszcza się ku nim, było za późno. Skamieniali ze strachu mogli tylko czekać, aż nicość ich pochłonie. Nie była to spodziewana śmierć. Te uczucie znali, umierali już niejednokrotnie.
    Zamknięte dotąd z przerażenia oczy rozwarły się. I wtedy zauważyli Ją.
    Pośród nieskończonej czerni stała Ona.
    Scith.

środa, 25 stycznia 2012

... posiada też groźne oblicze

Ioned Therenni uqi’ru d’sivaus n’Voune…
Najpotężniejsze Zmiany, potrzebują zaistnienia Szlaku, czyli zespołu skojarzeń i wyobrażeń wpływających na moc zaklęcia – za jego sprawa świadomość i podświadomość spajają się, potęgujac siłę wykorzystanej Energii. Adepcie - oto te spośród nich, które znam ja sama. Jeśli czujesz się dość sprawny w posługiwaniu Mocą, a nie boisz się ryzyka, spróbuj wprowadzać w Ścieżce drobne modyfikacje, a możesz uzyskać inny, pożądany w danej chwili efekt. 

Zgodne Ostrze Aoinroda – by dodać Ostrzu własną, lecz zharmonizowana z Twoją, wolę, wyobraź sobie, jak Energia owija się wokół miecza i wypełnia go, po czym razem z nim wdziera się w Twój umysł. Jeśli chcesz, aby miecz wykonał jakąś nietypową akcję, wyślij mu rozkaz w myśli, a ten niezwłocznie go wypełni.  
 Kojący Dotyk Nheianny – to zaklęcie sprawi, iż ranny przyjaciel na dłuższą chwilę stanie się całkowicie sprawny, jakby natychmiast ozdrowiał. Niech Twój umysł wypełni wizja, w której Twoje dłonie dotykiem uzdrawiają rany towarzysza i wypędzają groźne Moce z jego jaźni. Gdy w Twoich dłoniach rozleje się gorąca Moc, dotknij przyjaciela w bolących miejscach. Energia na jakiś czas oczyści umysł, odtworzy zniszczone tkanki i zastąpi wylana krew.
 Symbiotyczna Więź Vaynsura– tym czarem sprawisz, iż Ty i jakaś istota będziecie dzielić ze sobą Moc. Wyobraź sobie wielkie naczynie, w którym dusze Twoje i symbionta mieszają się, tworząc jeden byt. Nabierz cieczy z tego naczynia i wystrzel promień w kierunku przyjaciela. Przez czas istnienia więzi, każda rana i każda zmiana w zasobie Mocy będzie solidarnie przez was odczuwana.
 Wirująca Zbroja Ifaorna – by tarcza stała się huraganem mocy raniącym wrogów, stwórz w swym umyśle obraz trąby powietrznej krążącej wokół Ciebie – niech wiatr w jednej chwili ustanie i zmaterializuje się w postaci kuli z Tobą wewnątrz. Wejdź w powstałą wirującą sferę Energii i rozkoszuj się widokiem odlatujących ciał wrogów, którzy odważyli się zbliżyć.
 Wrząca Dusza Esthayna – tym zaklęciem możesz sprawić, iż to nie stworzony przez Ciebie obiekt ulegnie detonacji, lecz żywa istota, na którą czar skierujesz. Tym razem ulep w swym umyśle obraz ducha tego stworzenia, manipuluj nim jak obiektem Mocy, po czym ugniataj aż ogarną go płomienie. Energię, która w ten sposób uformujesz umieść wewnątrz nieprzyjaciela. Spektakularne wybuchy zdarzały się w historii Sztuki, lecz nie oczekuj czegoś więcej niż ciężkiego okaleczenia narządów wewnętrznych.

Ietella N'Coi D'Nae
Sylabus Magyi na Czystej Mocy Opartej, tom II
rok 384 Ery Podniesienia

Ayvin N’Eyinu - Aevinowie Górowania

 Aevinowie Górowania to najdumniejszy lud spośród ras Ayvin. Od początku izolujący się, nieufni Aevinowie szukali schronienia pośród lasów u podnóży Grzbietu. Ich własne opowieści podają, iż zajmują swe ziemie wśród Wiecznego Lasu od czasów jeszcze sprzed Boskiego Pokarania. Na przestrzeni wieków złotoskórzy Ayvin N’Eyinu zbudowali wyjątkowo zróżnicowane społeczeństwo połączone wspólnymi wierzeniami oraz jednolitą hierarchią kapłańską i monarszą. Kult bezimiennej Bogini Matki jest wyjątkowo silny i ma najpoważniejsze konsekwencje w kulturze Aevinów Górowania. Społeczeństwo Ayvin N’Eyinu ma matriarchalny charakter. Przynależność rodzinną dziedziczy się zawsze po matce, maż ma prawno-społeczną pozycję brata żony, a męska sukcesja następuje po matce, nie po ojcu. Mimo iż zarówno kobiety jak i mężczyźni mogą uczestniczyć w kapłaństwie tzw. świątynnym i wojennym, to jednak kobiety zajmują czołowe pozycje w hierarchii tego pierwszego, a mężczyźni – drugiego.

 Na terytorium Val'Naor rozsiane są faktycznie niezależne miasta i wioski (często położone wśród koron drzew), nad wszystkimi jednak sprawuje pieczę Córka Bogini – najwyższa kapłanka. Jej władza rozciąga się nad całym Leśnym Królestwem i nad wszystkimi, niezależnie od rasy, akceptującymi kult Bogini Matki, zwierzchność Córki Bogini i zaakceptowanymi przez lud, wśród którego zadecydowali przebywać. Na terenie państwa Wiecznego Lasu żyją, prócz Aevinów Górowania, Ludzie, Jaszczuroludzie (Nxaa) z różnych etnicznie grup. Ayvin N’Eyinu nie interesują się sprawami ludów spoza Wiecznego Lasu i tego samego oczekują od ich sąsiadów. Północne tereny nękane są przez Nudrani, a na południu plemiona Aevinów walczą z wrogą im kulturą jaszczuroludzi Ssarh. W całości na zachodzie (być może poza legendarnym przesmykiem) rozciąga się Grzbiet, na wschodzie zaś ludzkie narody, nauczone doświadczeniem, ograniczają relacje z Ayvin N’Eyinu do kontaktów handlowych i czasem wymian dyplomatycznych.

 Córką Bogini nazywa się dziedziczny (po kądzieli) tytuł przysługujący królowej Val'Naor. Jest ona najwyższą kapłanką i zwierzchniczką władców wszystkich ziem państwa. Nieczęsto ingeruje w wewnętrzną politykę terytoriów, choć zdarza się to w przypadku konfilktów, nieporozumień czy niesprawiedliwości władz. Każda kapłanka i każdy kapłan podlegają Córce Bogini, są zobowiązani składać raporty w ważnych sprawach swym przełożonym, a oni najwyższej kapłance. Ustroje poszczególnych miast różnią się między sobą – w niektórch rządzą męscy książeta (Donei, Ella, Nxaav),  częściej – księżne (Anei, Imma, Eyinuv, Alai) lub rady miejskie (Oyall, Villine, Maei, Nyell).

 Z powodu natężenia flory Ayvinowie o których mowa rzadko korzystają z wierzchowców i zwierząt jucznych, jednakże kapłani i kapłanki słyną na całym kontynencie z umiejętności oswajania drapieżnych panter i innych wielkich kotów. Pogłoski o ujeżdżaniu ich traktuje się raczej jako plotki.

Leira ha Vodmar, siostrzenica Wielkiego Księcia Hradmira
Listy do Mędrców, z dalekich podróży pisane
rok 2279 Ery Zarania

Królestwa Lhon - Nephantus

 Przodkowie współczesnych Nephantyjczyków wyemigrowali z południa kontynentu przed wiekami, zmuszeni gwałtowną ekspansją demograficzną i terytorialną odrębnych etnicznie plemion Surthu i Ashthur (które poźniej dały początek państwom takim jak Avonuas, Nargaas, Vola czy Arfa). Kierując się na północ wzdłuż wybrzeża, po seriach bitew z aevińskimi Oennajczykami, dotarli w końcu na obszar dziś zwany Monuus i założyli pierwszą swą stolicę – Rhoen. Stopniowo wypierali ze swego dzisiejszego terytorium upadające z powodu wyniszczających wojen z Nudrańczykami i Ayvin N’Issath oraz ograniczeniem pomocy ze strony Ayvin N’Valyen chanów imperium Skaagrai (dziś ich potomkami są władcy ziem Skigva i Yagva). 

 Nudran, który zadał ostateczny cios Skaagrai umożliwiając wdarcie się Nephantyjczyków wgłąb kontynentu, okazał się również ich najpoważniejszym przeciwnikiem. W sto lat po założeniu nowej stolicy Aen, czyli sto pięćdziesiąt po wzniesieniu Rhoen, gdy Nephantyjczycy byli podzieleni na wiele często skłóconych ze sobą monarchii, Nudrańczycy wskutek wielkiej kampanii militarnej wespół z Oennejczykami podbili lub zniszczyli niemal całe terytorium państwa prócz królestwa Iphus. Wtenczas ci, którzy ocalali zdecydowali, odwołując się do tradycji Chanatu Skaagrai, wybrać spośród siebie Wielkiego Chana. Stało się to w stolicy Iphus – Thaer. Na skutek wielu błyskotliwych i ryzykownych posunięć strategicznych, do czego dołączyły się problemy wewnętrzne Oenna i inwazja Skigvańczyków na Nudran, udało się odbić prawie całe poprzednie terytorium. Jakaż radość zawitała na twarzy pierwszego Wielkiego Chana Nephantu, Aynera Thaerava, gdy ujrzał, iż pierwsza stolica kraju, Rhoen, wciąż opiera się Aevinom mimo parunastoletniego oblężenia. Najpóżniej odbito księstwo Foenn, a władztwo Atyann i księstwo Vish to stosunkowo nowe nabytki Neph. 

 Najnowsze zagrożenie, bowiem wojna z Nudranem trwa nieprzerwanie od wielkiej kampanii tegoż, stanowią Xuriang i Sheng – między sojuszem przybyszów zza Oceanu i Nephantem wciąż trwa konflikt o nadmorskie posiadłości Monuu. W wielu wioskach, zwłaszcza na obrzeżach państwa, można napotkać potomków Skaagrai, a demograficznemu kryzysowi w państwie zdają się zapobiegać niedawni przybysze z Zachodniej Aerdy – ciemnoskórzy Vjo, którzy przepędzani przez inne ludy Aerdy w końcu odnaleźli ojczyznę w Neph.

Kalyeni N'Vayu D'Nae
Kroniki Wschodniej Aerdy, czyli Opowieści o Krwi, Głębi i Słońcu
Mocnemu Cesarzowi Allainowi dedykowane
wyciąg z Księgi III, Rozdziału IV
rok 917 Ery Podniesienia

wtorek, 24 stycznia 2012

Psalm

Tam, gdzie kończy się poznanie.
Wśród cienistych ścieżek pustki.
Tam, gdzie zaczyna się mrok twojej duszy,
– zaczynam się Ja.

To ja pożeram przyczynę, spijam czarny nektar melancholii.
Wyjący potwór na dnie twojego serca.
Żyję pod skórą.
Sieję niemoc.
Zbieram cierpienie.
Pojawiam się, gdy gaśnie światłość.
Pochłaniam jej resztki.

Myślisz, że mnie wcześniej nie znałeś.
Mylisz się.
To mnie widzisz, gdy zamkniesz oczy.
Nasienie na rozbitym lustrze. Włosy ścięte do krwi.
Zgaszona palcem gwiazda. Popiół w ustach.
Para nieznajomych w blasku świec.

Dałeś mi szpony.
Rozkosznie giętki język.
Dzięki ci, dziecię.
Jestem koszmarem twojego istnienia.
Bólem świadomości.
I błogością twojej nienawiści.
Dzięki ci, dziecię.
To ty mnie stworzyłeś.

Wargi. Szkło. Żółć i ropa.
Nie obawiaj się. Tląca się ciemność.

Ucałuj mnie.

Qvei - Siódma Płodność Scith, Pieczęć Strachu
Pierwsze Słowa Scith do Aevinów
rok 137 Ery Zarania

Nudran, Era Podniesienia

Nudran - autor: Ola [2012]

niedziela, 22 stycznia 2012

Tym razem o Nudrani

Nudrańczycy wywodzą się z południowo-zachodnich krańców Aerdy, gdzie wciąż zamieszkuje kilka ludów im pokrewnych; Nudrani oraz ich zachodnioaerdyjscy krewniacy (Rhayani i Gvrhuani) nazywaja siebie Vanqan - Wybranymi. Nudrańczycy są tak genetycznie odmienni od Ludzi i Aevinów, iż nie mogą mieć z nimi potomstwa. Nudrani, w zależności od plemienia, różnią się od siebie aparycją; mogą mierzyć od 5 do 7 stóp, niektórzy są szczupli, a niektórzy potężnie zbudowani; jako jedyni spośród ras Aerdy posiadają spiczaste uszy. Kobiety są zwykle niższe od mężczyzn, lecz niekoniecznie słabsze. Skóra Nudrańczyków ma najczęściej fioletowawy kolor, oczy zaś fiołkowy bądź (dużo rzadziej) niebieski. Nieliczni, którym udało się odbyć z nimi rozmowę, opisują Nudrani jako upartych, wrażliwych na punkcie honoru i nie rozumiejących wielu ludzkich emocji – takich jak nienawiść i zazdrość. Kobiety Nudrani mają płodne okresy wczesną wiosną lub jesienią, a ciąża trwa 7 - 8 miesięcy. Nudrańczycy dojrzewają około 15 roku życia, praktycznie nie starzeją się aż do czterdziestki, po czym szybko więdną i umierają około 50 roku życia.

 Na całej Aerdzie Nudrańczycy, zarówno kobiety jak i mężczyźni, słyną ze swych umiejętności bojowych. Głównym powodem, obok wrodzonej waleczności i skłonności do rozwiązywania sporów za pomocą miecza, są wierzenia Nudrańczyków. Według legend, jeszcze w Pierwszej Ojczyźnie Nudrani usłyszeli z ust Króla-Proroka wezwanie, by wędrować po kontynencie oczyszczając siłą ziemię, aż Opiekun doprowadzi ich do nowej, obiecanej Drugiej Ojczyzny. Gdy po wielu pokoleniach Nudrani ukończyli swą migrację, syn jednego z wodzów zaczął przejawiać zadziwiające zdolności i posiadł niebywałą jak na swój wiek wiedzę. Wkrótce zaczął nauczać i obwołano do Drugim Prorokiem. Dokładnie opisał i usystematyzował wierzenia plemienne, wskazał wspólne fundamenty i dogmaty, nadał całe prawo sakralne ustanowił zhierarchizowaną kastę kapłańską oraz wskazał jedyną drogę odkupienia dla całego świata prócz Nudrani – wszystkie bowiem dusze wciąż krążą przywiązane do świata materialnego, a uwolnić je może jedynie pełne oczyszczenie - nieprawe ludy Aerdy i pozostałych kontynentów jedynie śmierć z ręki Nudrańczyka może oczyścić i wysłać do domu Opiekuna. Nakazał również czekać na kolejnego Wysłannika,  który ustanowili jedną religię dla całego narodu. Drogę zbawienia samym Nudrańczykom ma wskazać trzeci, ostatni prorok (a w sumie Prorokini). Mój interlokutor przekonywał mnie, iż czas jej nadejścia zbliża się niechybnie...

Leira ha Vodmar, siostrzenica Wielkiego Księcia Hradmira
Listy do Mędrców, z dalekich podróży pisane
rok 2288 Ery Zarania

piątek, 20 stycznia 2012

Ścieżka się rozwidla

Ludzie to najliczniejsza rasa Wschodniej Aerdy. Jej znane początki sięgają czasów Upadku, gdzie ich wytrzymałość, zdolność do przystosowywania się i niemal nieograniczony potencjał reprodukcyjny przyczyniały się w Prastarym Świecie do wzrostu potęgi Pradawnych – Ludzie byli wykorzystywani jako tania siła robocza i wojownicy. Dość szybko Lhon opuszczali swe mateczniki w poszukiwaniu nowych krain i zaspokajaniu niepohamowanej ciekawości. Znane na Aerdzie grupy narodów Ludzi – Aunora, Seyura, Efata i Aqatl najprawdopodobniej rozróżniane były jeszcze w czasach świetności Pradawnych. Wśród żeglarzy chodzą słuchy o zniewolonych Lhon z opanowanego przez Aevinów kontynentu Rhun, wśród przybyszów z dalekiego Ayormo można dostrzec podobieństwo do Kenrhai, owi goście zza morza snują opowieści o ludziach, których twarze noszą rysy niespotykane na Aerdzie. Aunoranie są najwyżsi i najbardziej tędzy spośród aerdańskich Ludzi, rysy mają najczęściej ostre – ich ojczyzną są południowe rubieże Wschodniej Aerdy. Smagli Efatyjczycy pochodzą z północno-zachodniej Aerdy, są dość szczupli i dobrze znoszą gorący, suchy klimat tych terenów. Seyuranie zaś najprawdopodobniej wywodzą się ze stepów centralnej części kontynentu, są niscy i zręczni, a oczy mają skośne. Co zaś się tyczy ludu Aqatl, niejasne jest jego pokrewieństwo z pozostałymi grupami. Niektórzy postulują ich daleki związek z Iyomo lub Seyura, inni określają ich jako lud rozwijający się w izolacji od innych, w tym Aevińskich. Z pewnością stworzyli oni pierwszą (może nawet sprzed Zarania) ludzką cywilizację na Aerdzie, odrębną, ze skrupulatnie pielęgnowaną kulturą i językiem.

Kalyeni N'Vayu D'Nae
Kroniki Wschodniej Aerdy, czyli Opowieści o Krwi, Głębi i Słońcu
Mocnemu Cesarzowi Allainowi dedykowane
wyciąg z Księgi III, Rozdziału I
rok 917 Ery Podniesienia

Magia obliczy ma wiele...

Ifeinni o, Hainu, al…
 Nie zapomnij, Adepcie! Najpierw skoncentruj się na Źródle. Możesz nim być Ty sam, może być Twój wróg, przyjaciel, roślina, zaklęcie własne czy obce, jakiekolwiek Źródło… Oczywiście, moc wyssanej Energii zależy od charakteru Źródła, toteż uważaj na te niepewne!
Rzucając zaklęcia nie wypowiadaj żadnych slow, to dobre dla skowyczących ludzkich szarlatanów. Skup się z całych sil na tym, co chcesz uzyskać i w myślach stwórz nowy obraz Energii. To, co powstanie z Twych rak, to jedynie lustrzane odbicie tego, co stworzysz w swym umyśle. Gdy już zdobędziesz Moc potrzebna do rzucenia czaru i wyobrazisz sobie Zmianę, zdecyduj o stopniu uwolnienia Energii. Możesz stworzyć lekki wietrzyk Mocy, lecz też i zabójczy huragan. Jednak licz się z tym, iż potężne zaklęcie osuszy Cię z całej Energii, i umrzesz tam, gdzie stałeś. 

 Eynai vaytursu n’Ivenna mayenn n’coia…
 Na przestrzeni wieków mistrzowie Sztuki stwarzali wiele typów zaklęć, aby łatwiej przekazać Arkana swym podopiecznym. Poniżej, Adepcie, podam kilka czarodziejskich sentencji, abyś miał podstawy do dalszego rozwoju. Lecz mimo to, nie popadaj w rutynę! Brak inwencji i poleganie na schematach nie pomoże we wzrastaniu Twego talentu.

 Światło – ulep mały obiekt dowolnego kształtu i trzymaj przy sobie, by oświetlał Ci drogę; może promieniować wokół, ale też i wysyłać strumień mocnego światła.
 Promień – uformuj i wystrzel z siebie sznur Energii, przepołowiając swoich wrogów,
 Tarcza – przeobraź swą Moc w stały obiekt o dowolnym kształcie i wyślij go w kierunku tego, kogo chcesz ochraniać – nie licz, iż wyrządzisz nią krzywdę przeciwnikowi; w ostateczności możesz nim stale manipulować.
 Wybuch – wyślij obiekt Energii w centrum obszaru, po czym zdetonuj go; od Ciebie zależy, czy będziesz chciał wrogów jedynie połechtać, odrzucić, oślepić czy spalić lub sprawić, by ogłuchli.
 Duszący Obłok – wypełnij pomieszczenie chmurą skrystalizowanej Energii, która odbierze Twoim wrogom oddech. Uważaj, żeby sam nie znaleźć się w jej wnętrzu!
 Ostrze – stwórz zależne od Twej woli lewitujące ostrze by walczyło u Twego boku; jeśli masz dość mocy, stwórz więcej broni, różnych rodzajów i rozmiarów.
 Drugi Oddech – poświęć drogocenną Moc, by pomóc towarzyszowi. Zaklęcie nie spowoduje zasklepienia ran, lecz pomoże uśmierzyć ból i odzyskać trzeźwość umysłu.
 Omamy – manipuluj zręcznie Energią wewnątrz istoty, wysyłając jej zmysłom doznania sprzeczne z rzeczywistością; zdradzić Cie może lekki strumień Mocy między Tobą i ofiarą.

Ietella N'Coi D'Nae
Sylabus Magyi na Czystej Mocy Opartej, tom I
rok 382 Ery Podniesienia

Najstarsi i najmłodsi

 Należałoby wspomnieć jeszcze o dwóch spotykanych na Aerdzie rasach – najmłodszych Qyendhe i - równie antycznych co Pradawni - Xanoi. Ci drudzy niegdyś żyli na nielicznych wyspach po ciemnej stronie świata, gdzie światło dawały jedynie gwiazdy. Wiedli tam życie wedle swoich zwyczajów, nigdy nie dotknęły ich czasy Upadku, a wieści z jasnej strony planety przynosili im jedynie Pradawni-handlarze, z którymi spotykali się na granicy dnia i nocy. W miarę zwiększania się liczebności Xanoi coraz częściej kupowali od Pradawnych pierwszych Ludzi i Aevinów. Xanoi bowiem, mimo pewnego zewnętrznego podobieństwa do innych ras, zostali przez Naturę skonstruowani całkowicie inaczej – do rozmnażania się potrzebują żywiciela. Każdy osobnik jest zarówno kobietą, jak i mężczyzną. Po dokonaniu zbliżenia obaj Xanoi stają się brzemienni, i zaczynają poszukiwania żywiciela, by w nim złożyć larwę, która będzie powoli się w nim rozwijać. Po jakimś czasie ‘dobroczyńca’ umiera, larwa Xanoi wije wokół niego kokon i tam przepotwarza się w już niemal dorosłego przedstawiciela swej rasy. Na przestrzeni wieków Xanoi perfekcyjnie opanowali sztukę telepatii, której zdolność posiadają już na etapie larwalnym, co pozwala im kierować swą ofiarą. Ci, którzy mieli okazję ich spotkać opisują ich jako wyjątkowo odrażających, trójpalczastych, o skórze zmieniającej barwę lub nawet przezroczystej. Niestety, wciąż jednak bardzo niewiele wiemy o tej pradawnej rasie. W jaki sposób słyszą nawzajem swoje myśli? Dlaczego obce i niezrozumiałe jest dla nich pojęcie 'Ja'? Wygląda na to, że Xanoi wiele jeszcze przed nami skrywają... Wróćmy jednak do opowieści o ich losach. Tak więc przez długie pokolenia Xanoi wiedli żywot po nocnej stronie świata, eksplorując jej wyspy i będąc pierwszymi, którzy odważyli zapuścić się daleko w nieprzyjazne Podziemia. Lecz czasy Boskiego Pokarania nie oszczędziły i tego ludu – i oni musieli zbiec do Podziemia, lecz z przyczyny przeciwnej do Pradawnych – nie dlatego, iż na powierzchni było zbyt zimno, by egzystować, lecz z powodu Słońca, które, jeśli nie przepalało ich skóry, powodowało bezpłodność lub nawet doprowadzało do szaleństwa. Dziś kontakty ludów powierzchni z Xanoi należy uznać za wyjątkowo rzadkie – lecz niewątpliwie zdarzają się.

 Qyendhe zaś, czyli Nowonarodzeni, to wynik eksperymentu Lhon z magią Pradawnych. Najpotężniejsi magowie zechcieli powtórzyć wyczyn dawnych panów Aerdy i stworzyć rasę, która miałaby pomagać im w rozprzestnienianiu się po świecie. Oryginalne zaklęcia i towarzysząca im technologia okazały się jednak niedostępne dla odkrywców, użyli więc jej uproszczonej wersji do przemiany ludzi w istoty o nieco innych cechach. Qyendhe bowiem posiadają niebywałą cechę przystosowywania się do nowych warunków. Na przestrzeni kilku pokoleń potrafią wykształcić cechy nieistniejące dotąd wśród przedstawicieli ich ludu, jak np. pionowe lub poziome źrenice, gęste owłosienie na całym ciele lub jego brak, wypustki kostne czy nawet ogon. Stworzeni przed parusetlaty powoli zaczynają wyswabadzać spod jarzma Ludzi i Aevinów, często zakładając własne dzielnice czy zasiedlając tereny dotąd niezamieszkałe. Całkiem sporo zbiegów znalazło wolność w granicach Wielkiego Lasu jako obywatele Val'Naor, Leśnego Królestwa. Wśród całej Wschodniej Aerdy panuje pogląd, iż Qyendhe to istoty niższe od innych ras, nieposiadające duszy (nie uczestniczą w oficjalnych praktykach religijnych – ale przecież nie daje się im takiej możliwości), toteż traktuje się ich w najlepszym wypadku jak niewolników, częściej jednak jak mówiące zwierzęta.

Kalyeni N'Vayu D'Nae
Kroniki Wschodniej Aerdy, czyli Opowieści o Krwi, Głębi i Słońcu
Mocnemu Cesarzowi Allainowi dedykowane
wyciąg z Księgi I, Rozdziału III
rok 917 Ery Podniesienia

O Aevinach słów kilka

 Wszystko wskazuje na to, iż Aevinowie to starożytna rasa pamiętająca czasy Prastarego Świata, kiedy na Aerdzie panowali Pradawni, a na ziemi nie znano niedoli. Gdy nastąpiły czasy Boskiego Pokarania, Aevinowie byli zaledwie małym ludem kryjącym się w cieniu Pradawnych. Gdy cywilzacja Pradawnych upadła, a ostatni z nich uciekli do Podziemia lub popadli w barbarzyństwo, Aevinowie stali się panami niemal całej Wschodniej i części Zachodniej Aerdy, a również rozległych terytoriów na innych kontynentach.

 Zgodnie z legendą krążącą pośród ludów, po latach Boskiego Pokarania, dnia, gdy chmury pyłu w końcu odsłoniły słońce, pierwszymi Aevinami, którzy je zobaczyli, było plemię dziś zwane Ayvin N’Issath – ich skóra zmieniła kolor na srebrny, a sami osiedlili się na wschodnim wybrzeżu Aerdy by móc zawsze wschody słońca podziwiać tam, gdzie ujrzeli je pierwszy raz – w pełnej okazałości, wyłaniające się z Oceanu. Ayvin N’Eyin – Aevinowie Górowania – wyszli ze swych leśnych kryjówek, gdy słońce świeciło wysoko na niebie – stąd ich skóra ma piękny, złoty kolor. Aiyven N’Ienna – goście na Aerdzie - słońcem zachwycali się dopiero, gdy te już chowało się na zachodzie – stąd ich skóra ma kolor krwistoczerwony. Ayvin N’Valyen – Aevinowie Nowiu, zgodnie ze swym zwyczajem dzień spędzili w jaskiniach lub w cieniu gór, a ze swych kryjówek wyszli dopiero nocą – ich skóra nabrała koloru nocnego nieba. Karnacja pozostałych ludów Aevinów zyskała taki kolor, jaki miało światło odbijające się od ich otoczenia. Tak więc Aywin Na’Qalh (Szmaragdowi), mają skórę koloru rozległych zachodnioaerdyjskich stepów, a twarz Ayvin N’Ema pokrywa barwnik koloru Oceanu.

 Aevinowie wydają się skromnie zbudowani, lecz często pod pozorami lekkiej sylwetki może drzemać znaczna siła. Pewnym jednak jest to, iż niewiele ludów Aerdy może mierzyć się z Ayvin pod względem zwinności i zręczności. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni mierzą zwykle około 5 stóp, lecz mogą wystąpić drobne wahania średniej zależnie od konkretnego ludu. Przedstawiciele ludów Ayvin dojrzewają około 50 roku życia, licząc według liczącego 432 dni kalendarza słonecznego. Ciała i umysły Aevinów odporne są na starzenie – przedstawiciele tej rasy mogą dożyć nawet 250 lat, lecz średnio Aevinowie umierają między 150 a 200 rokiem życia. Ayvin są opanowani, nieskłonni do pochopnych decyzji i niepotrzebnego ryzyka. Pod wpływem silnych przeżyć opanowanie Aevinów zwykle zmienia się w skrajne emocje – gdy Aevinowie kochają lub nienawidzą – robią to z całego serca. Kulty Ayvin w ten czy inny sposób opierają się na oddawaniu czci bezimiennej Bogini Matce. Świątynia znajduje się w każdym większym mieście, którego w niewielkiej odległości otacza sieć wsi. Język N’Ayvin jako dziedzictwo starożytności jest starannie pielęgnowany, różnice w literackim języku są niewielkie, a zróżnicowanie dialektów nie uniemożliwia komunikacji, choć może ją znacznie utrudnić. Jeszcze wiele lat zabierze mi zgłębienie wszystkich niuansów tego subtelnego języka, a zwłaszcza niezwykle skomplikowanej mowy pisanej, być może jednak wkrótce będę gotowa opisać wszystko to, czego udało mi się nauczyć.

Leira ha Vodmar, siostrzenica Wielkiego Księcia Hradmira
Listy do Mędrców, z dalekich podróży pisane
rok 2265 Ery Zarania

Każda ścieżka ma swój początek

 Pochodzenie Lhon (czyli Młodszych) i Ayvin (lub Starszych) jest nie do końca jasne. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić wspólne pochodzenia Ludzi i Aevinów - dowodem na dalekie pokrewieństwo tych ludów jest ich możność płodzenia potomstwa – lecz ich dalsze losy są polem sporów archeologów. Zwolennicy tzw. teorii suwerennej, argumentują, iż przodek tych ras pojawił się jedynie nieco po Pradawnych i koegzystował z nimi aż do czasów Upadku. Bardziej jednak prawdopodobnym zdaje się to, iż to Pradawni w jakiś sposób wpłynęli na powstanie Ludzi i Aevinów w najdawniejszych czasach i trzymali ich przy sobie jako siłę roboczą, lub po prostu pupilów (teoria proweniencji). Wiele wskazuje na to, iż Pradawni szczególnym afektem darzyli Aevinów, gdyż to ich za czasów swej świetności obdarowali wiedzą na temat magii, sztuki wojennej czy pisma, a Ludzie musieli te arkana odkrywać sami lub nabywać w drodze nauki od Aevinów. Tak też, gdy rozpoczęła się era Zarania, Aevinowie posiadali już zhierarchizowane społeczeństwo, podczas gdy Ludzie byli jedynie zlepkiem plemion. Stąd też imiona, jakie nadali sobie i Ludziom Aevinowie – Młodsi i Starsi – w znaczeniu: młodsza i starsza cywilizacja. Czas, gdy i Lhon zaczęli wieść zorganizowane, osiadłe życie zwie się erą Podniesienia, która trwa do dziś.

 Proweniencja Vanqan długo pozostawała tajemnicą. Nudrani zawsze podkreślali swe boskie pochodzenie, inne ludy z tej rasy nigdy nie dźwignęły się z barbarzyństwa, a brak źródeł archeologicznych znacząco utrudnił dociekania. Dopiero niedawne odkrycie miasta Pradawnych zatopionego na dnie Bliźniaczych Mórz znacząco przyczyniło się do rozwiązania zagadki. Otóż wiele wskazuje na to, iż jedno z zwaśnionych królestw Pradawnych w czasach Upadku chciało ukuć broń, która mogłaby przechylić szalę zwycięstwa na jego stronę – stworzyć niezwyciężoną rasę wojowników. I owszem, po wielu próbach odnieśli sukces. Po fali zwycięstw i pokonaniu wszystkich ościennych królestw okazało się, iż żądza krwi nowego ludu jest tak niepowstrzymana, iż ci w końcu zwrócili się przeciwko dawnym panom, w końcu kładąc kres i ich państwu, a bestie rozpierzchły się po całej Aerdzie. Od czasów Zarania jedynie lud Nudrani zdołał zbudować rozwiniętą kulturę u podnóży Grzbietu we Wschodniej Aerdzie. Rhayani i Gvrhuani stworzyli w miarę uporządkowane państwa plemienne w Zachodniej Aerdzie, natomiast kilka pomniejszych ras rozsianych na całym kontynencie uległa całkowitemu zezwierzęceniu.

Kalyeni N'Vayu D'Nae
Kroniki Wschodniej Aerdy, czyli Opowieści o Krwi, Głębi i Słońcu
Mocnemu Cesarzowi Allainowi dedykowane
wyciąg z Księgi I, Rozdziału II
rok 917 Ery Podniesienia

Tyś jest Jedyny Król tego Ludu...

I wtedy, gdy zwyciężyłem ostatniego ze Świętych Pretendentów,
gdy stałem się Jedynym Królem Plemion
z moich ust i oczu wyszło białe światło, ręce i stopy rozgorzały płomieniem
i wszelkie rany zasklepiły się, z krwi oczyszczona została ma pierś
i taki rozległ się Głos:
„Tyś jest Jedyny Król tego Ludu,
Ludu prawego i mężnie dzierżącego miecz.
Wybrałem Ciebie, Tyruarze, byś spełnił moją wolę na tej ziemi,
a Twój Lud powołałem, aby był twoją włócznią.
Szeptał Ci będę światłość, a ty ją wypowiesz.
Spełnisz ją i ujrzysz.
Tam gdzie pójdziesz, pożogę za sobą zostawisz,
a gdzie twoja ręka uderzy, popiół i płacz.

Oczyścisz ziemię przed sobą z grzechu Nieprawych,
tych, którzy przez sam swój oddech mnie obrażają,
których oblicza mnie mierżą.
Nie mają w sercach sprawiedliwości, poznają więc moją sprawiedliwość.
Ty ją wymierzysz, a włócznią twoją będzie Twój Lud, a ja twoją tarczą.
Zabijać będziesz dla mnie Tych, o miękkich ustach,
których znajdziesz wśród traw,
których znajdziesz wśród drzew,
których znajdziesz wśród skał,
których znajdziesz wśród fal,
których znajdziesz wśród czeluści,
i także tych, którzy znajdą ciebie.
Zabijać będziesz dla mnie Tych o dwóch licach.
Zabijać będziesz dla mnie Tych, którzy są jedną myślą.
Zabijać będziesz dla mnie Tych, o czterech dłoniach.
Pozbawisz życia wszystkich tych, którzy nie oddadzą mi pokłonu,
a ich domostwa zrównasz z ziemią.
Jednak Tych o wąskich językach pozostawisz, o ile Oni ciebie nie dotkną,
bo Oni przeżyli już Czasy Prób.
Z największą zawziętością będziesz jednak mordował Tych, którzy są nieczyści.
Oni plugawią ziemię swoimi stopami,
biciem serc obrażają mnie,
a wzrokiem profanują piękno i prawdę
zmieniając je w żądzę i pychę.
Tak jak wszystkim wcześniejszym okażesz litość i dasz czas na opamiętanie,
bo Ja także czekam ze swym gniewem.
Lecz Nieczystym nie okażesz nigdy miłości.
Dzieci nabijesz na włócznię, a z kobiet wyjmiesz wnętrzności.
Mężczyznom odbierzesz męskość, a młodzianom oczy i języki,
ich nienarodzonych dziedziców wydobędziesz z łon niewiast.

Nieś moją sprawiedliwość, Tyruarze, Synu Prawdy.
Nieś moje miłosierdzie.
Tylko Ostrze Litości może oczyścić dusze nieprawych.
Tylko tak możesz im zanieść moją łaskę i odkupienie.
I wtedy ja ciebie oczyszczę z krwi i zabliźnię rany na Twej piersi.
Bądź Bezlitosnym, a wtedy obdarujesz miłosierdziem.

Bo Ja będę ci Opiekunem, aż odnajdziesz schronienie,
gdy czując woń morza oprzesz się o góry
i znad głowy słońce rozświetli twoją ziemię.
Przemówię znów, gdy nadejdzie czas, z ust twego wnuka przemówię.
Prowadź swój Lud, a Ja was uwolnię.
Niech twój miecz daje łaskę, a twoja tarcza strzeże cię niewzruszenie.”

Tyruar I Syn Prawdy, Jedyny Król Plemion, Ostrze Litości, Prorok Opiekuna
Święte Zwoje Nudranu, księga Tyruara
Rozdział II, wybrane wersety
rok 1777 Ery Zarania

czwartek, 19 stycznia 2012

Wschodnia Aerda, rok 915 Ery Podniesienia

Wschodnia Aerda - autor: Ola [2011]

Ku chwale i przez łaskę, Cesarza i Bogini...


Dokładne odtworzenie historii ostatnich kilku tysięcy lat Aerdy jest sprawą niełatwą, gdyż większość antycznych podań ma charakter religijny, mityczny i niełatwo z nich wyodrębnić konkretne wydarzenia z dawnych wieków, a z kolei nowsze kroniki w odniesieniu do przeszłości powielają bezkrytycznie stwierdzenia z mitów i przekazów ludowych. Jednakże wskutek badań archeologicznych, geologicznych, etnografii porównawczej i nauk przyrodniczych, dokonywanych głównie przez Aevinów, udaje się w mniejszym lub większym stopniu określić korzenie tego, co dziś nazywamy Aerdą. Zakryte mgiełką tajemnicy pozostaje wygląd świata w czasach Upadku i w pierwszych dziesięcioleciach Boskiego Pokarania, lecz następujące po nim ery Zarania i Podniesienia można już w zarysach zrekonstruować.

 Wiele wskazuje na to, iż od swego powstania planeta, na której leży Aerda, znajdowała się w wyjątkowym miejscu w Pustce. Bowiem na niemal całym zamieszkałym obszarze, który znajdował się na kontynencie wielokrotnie większym od Aerdy, panował wieczny dzień. Kwitły na nim niezliczone cywilizacje Jaszczuroludzi (a może i innych, niepoznanych dotąd ras), prześcigające dzisiejszy świat pod wszystkimi względami. Jednak po setkach pokoleń pokoju i dobrobytu zaczęły wśród Pradawnych szerzyć się nieznane, śmiercionośne choroby. Epidemia zdziesiątkowała populację, co w połączeniu z wyjątkowym nieurodzajem doprowadziło do załamania gospodarczego i głodu o niespotykanym dotąd rozmiarze. Wtedy też Pradawni pierwszy raz podnieśli na siebie miecz i cała Jasna Strona zawrzała w konflikcie zbrojnym. Po paru pokoleniach wojen stało się coś, co dziś dla badaczy jest zagadką. Pewnym jest, iż czasy Upadku kończą się jakimś tajemniczym kataklizmem, lecz nie do końca wiadomo co nim było. Niektórzy upierają się przy wielkim trzęsieniu ziemi połączonym z wybuchami wulkanów, inni przy ogólnoświatowej powodzi, jeszcze inni wskazują na zderzenie z wielką skałą z Pustki; są tacy, którzy dowodzą, że najprawdopodobniej nastąpił zespół powyższych katastrof. Te czasy zwykło nazywać się erą Boskiego Pokarania. Może i powód jest sporny, lecz efekt pozostaje bez wątpliwości – nastąpiło przykrycie Słońca przez chmury pyłu, kontynenty rozszczepiły się, ruch planety został zaburzony, pojawiły się regularne dnie i noce, a i tak już nieliczni Pradawni, uciekli do Podziemia lub całkowicie zdziczeli. Po paruset latach warunków skrajnie niesprzyjających  wszystkim organizmom, planeta powoli wracała do stanu może nie tak doskonałego jak ten sprzed Upadku, lecz względnie korzystnego dla życia. A na zgliszczach starego świata pierwsze kroki w spoglądającym zza pyłu Słońcu stawiali następcy Pradawnych.

Kalyeni N'Vayu D'Nae
Kroniki Wschodniej Aerdy, czyli Opowieści o Krwi, Głębi i Słońcu
Mocnemu Cesarzowi Allainowi dedykowane
wyciąg z Księgi I, Rozdziału I
rok 917 Ery Podniesienia

Coś się (w końcu!) zaczyna

Mamy czwartek 19.01.2012r. - dzień, w którym postanowiłem, iż tworzone przeze mnie od około 2004r. uniwersum fantasy powinno ujrzeć światło dzienne.

Żywię szczerą nadzieję, że drogim Czytelnikom lektura tego bloga przyniesie leciutką choć przyjemność!

PS. Liczę jednocześnie na szczere komentarze, niezawodnie konstruktywną krytykę, garść przydatnych porad... ze szczyptą wyrozumiałości :).